środa, 24 września 2014

Świneśki

Kiedy zobaczyłam to stare biurko pomyślałam- to jest TEN moment!

Jedna z naszych pielegniarek uszczypnęła sie szufladą swojego antycznego biurka i zapragneła nowego. Pamietacie takie stare biurka z lat 80tych z czarną,  metalową ramą,  z ciemnej grubej deski pilśnjowej, z szufladami po prawej? Właśnie takie. Pielęgniarka dostała nowe a stare, razem z rozpadajacymi się szufladami, pineskami i ołówka mi wypadajacymi z zakamarków, wylądowało za budynkiem, na trawniku.

"Jest moje" i wcielając słowo w czyn, przyjechaliśmy po nie wieczorkiem, załadowaliśmy na pakę i wylądowało w naszym ogrodzie. W jakąś sobotę Suseł rozebrał na części zbędne,  tu dokręcił, tam dośrubował i w dwa dni zmontował dwupiętrową klatkę na świnek morskich, mojego projektu.

Kupiłam wszystko co potrzebne do trzymania świnek i zaczęliśmy rozglądać sie za Idealną Parą.  Mialy to być dwie malutkie dziewczynki i jak się okazało,  łatwiej było plan mieć niż go zorganizować.  Ani Pets at Home ani Crofts nie miał nic przypominajacego Idealną Parę,  do tego stopnia, ze polecany sklep, słynny z bogatego wyboru świnek mial tylko jedną sztuke. I to taką rozczochraną we wszystkie strony. Maja wpadła w bezcenną czeluść rozpaczy,  kiedy w zeszłą sobotę wróciliśmy z połowów z pustymi rękami.

-Nigdy nie będę miała swinki!  Zapomnicie i juz nie kupicie!!- a smarków przy tym co niemiara.

Napisalam na FB, ze Maja jest w kawałkach w wyniku ostrego, chronicznego braku świnki morskiej.... i odezwała się  znajoma z Tesco,  która postanowiła oddac swoje świnki wraz z pełnym osprzętem naszym Pierdzioszkom.

W tajemnicy pojechaliśmy w niedzielę obejrzeć CHŁOPAKÓW  i zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Rouge i Patch okazaly się dorosłymi,  zżytymi ze sobą świnkami długowłosymi. Razem z nimi dostałam tez drugą klatkę,  mniejszą w której w razie co będzie można zabrać chłopaków do kuchni na noc, siana, worków,  żarcia na dobre dwa miesiące,  szczotkę,  butelkę,  spray, witaminy, pokrowiec na deszcz i kołdrę na mrozy. Szok. Wszystko dla Pierdzioszkow z pozdrowieniami od Jane.

Teraz nazywają się Teodor i Chrupek. Teodor bo kolorem i z pyszczka przypomina Teodora z Alvina i Wiewiorek i należy do Gabiego.  Chrupek jest swinką Mai, jest trzykolorową baaardzo długowłosą. Oba chłopaki są bardzo oswojone, zaczęły jeść z ręki tego samego dnia, choć Teodor wydaje się mniej ufny. Jeszcze w poniedziałek piszczały trochę przy wyciąganiu z klatki ale już we wtorek dały sie wyciagnąć bez problemu. Sa mało ruchawe, zdecydowanie wolą siedzieć na kolanach i się grzać,  chrumkać zielonkę, siedzieć na szmatce i robić pod siebie. :-D

1 komentarz:

  1. Już traciłam nadzieję, a tu taka niespodzianka! Musiałam rozłożyć sobie nadrabianie zaległości na dwa wieczory ;) Pisz dalej, bo natura ludzka lubuje się w takich sprawach jak ta ze smokiem, albo raczej SMOCZYCĄ. Świnki natomiast wyglądają przeuroczo, a jeszcze z dzieciaczkami - sama słodycz :)

    OdpowiedzUsuń