niedziela, 9 października 2011

'No worries!"

Wkurwił mnie Amazon.
Rozbawił mnie Comet.
Zaskoczył mnie Argos.

Welcome to te UK.

Zaczęło od Cometa. Taki sklep! Dwa pietra, setki sprzętów na każdej półce mienią się sreberkiem i kuszą oczkiem miłośników AGD. Suseł natrzaskał w sierpniu nadgodzin jak kura jajek wiec postanowiliśmy poszerzyć nasze przestrzenie życiowe i zdecydowaliśmy wreszcie kupić nowa lodówkę. Nasze dotychczasowe BEKO, o-O-o, które kupiliśmy jeszcze w Zamczysku wespół zespół za zawrotną sumę funtów 5 (słownie: pięciu) służy nam do mimo, że to second hand. Ale! Gnieździliśmy w 'kawalerce u pingwina" w piątkę plus pies, który swojego schłodzonego kawałka podłogi też przecież potrzebował...

Zwykle przyjemność zakupowania opuszczała nas na progu kuchni kiedy przychodziło do upchania zawartości reklamówek w przestrzeni trójwymiarowej 1x1x1m. Trójwymiarowej. Albo i mniej.



-Może kupimy kukurydzę mrożoną w kolbach?
-Nie, bo mam za dużo zielonej fasolki. I groszku.
...
-Kto jeszcze groszku bo w sobotę chcę kupić kukurydzę?

A ponieważ w Koziej Wolce warzywa sprzedaje tylko co-op jak jakieś artefakty czy inne kurioza- czyste,drogie i mało, świeżyznę miałam tylko co sobotę. Do następnej soboty pożółkłby brokuł, kalafior robił się nieapetyczny, cukinia, ciapcianiała od pędu... W Koziej Wólce jest jeszcze jeden sklep ale czasami mam wrażenie, że to skansen. Pamięta jeszcze czasy heydaya naszej wioski, kiedy cała Anglia waliła pociągiem północ-południe przez naszą stację, było tu i kino i Savoy i hotel.... do dziś na półkach stoją dżemy własnej roboty, wypieki prosto z blachy domowej... Tylko jak wchodzę i grzebię po warzywkach to Pani patrzy jakbym dotykała muzealnych skarbów. A jak pytam o cenę, bo nigdzie nie ma... następuje taka cisza, jakby Pani kalkulowała po ile "wypożyczyć" mi dynię ze zwrotem w stanie nienaruszonym w przyszłym tygodniu. Nie chodzę więc. Do rzeźnika też nie, bo mu dziwnie pachnie- lekko dziwnym surowym mięsem w wielu postaciach. Ale takim co leży na blacie a po blacie chodzi mucha. Wiecie... Nie chodzę.

No więc wybraliśmy lodówkę ale taką atomową, czyli rozwojową. Żeby już nas nie pokusiło kupować modeli pół na pół z zamrażarką, wybraliśmy tall larder czyli 1,75cm samej lodówki. Taka pięciopółkowa kolubryna Indesitu plus warzywniak na dole i pięc czy sześć półek na drzwiach dla miłośników jogurtów w butelkach chyba.

A atomowa, czyli rozwojowa bo za pół roku kupimy zamrażarkę szufladową. Do tego czasu co prawda nadal będziemy wybierać między groszkiem a kukurydzą, bo BEKO nadal służy ale przynajmniej będziemy jeść więcej zup. Dotąd jak nie zjedliśmy całego gara, reszta szła na drugi dzień w kanał bo nie było jej gdzie schować. :(

No więc, wskazaliśmy paluszkiem na model i Pan poszedł szukać w kompyterze. W sumie nie wiem po co ale po kolei. Najpierw klikał, klikał, ustalał model i markę i numerek, potem kolor...Stwierdził, że dostawa do domu kosztuje 18 funtów, ubezpieczenie na 3 lata 80...A potem stwierdził, że jest ale jej nie ma. Kazał sobie zlokalizować ją, podreptaliśmy grzecznie na piętro obejrzeć gadzinę i Pan po wizji lokalnej uwierzył nam, że rzeczywiście stoi ale nie do sprzedaży bo to wystawka i mu nie wolno.

-No to nie z wystawki, w takim razie.
-Nie z wystawki to nie ma. To znaczy jest ale w magazynie.
-To my chcemy. A kiedy będzie?
-Nie wiadomo w sumie.
-?
-No bo ja mogę zamówić ale jak mają to przywiozą a jak nie mają to nie przywiozą a nie wiadomo kiedy będa mieli...
-A teraz mają?
-Co?
-Lodówkę.
-A, nie wiadomo.
-A kiedy będzie wiadomo?
-No, do nas przyjeżdżają we wtorki i piątki. To jak przyjedzie to będzie.
-A jak nie?
-To nie będzie.
-Aha. To my się pożegnamy.

Drzwi obok Argos. Jest. 30 funtów tańsza. Dostawa gratis.
-Jest?
-Jest.
-To my poprosimy.

I przywieźli. I nawet się okazało, że ubezpieczenie na 5 lat, prosto z INDESITU za 35 funtów.

I stanęła landara, w spiżarni. Ale zanim stanęła okazało się, że spiżarnia musi stanąć na głowie. Dotąd stała tam lodówka, szafka na buty, komoda z szufladami i półkami na Majki kurteczki-czapeczki... i ekspres do kawy, stojak na wina, filtr na wodę, soki, mleko, puszki Bostona.... Ni wiem co się stało z przestrzenią trójwymiarową ale tak jakby już nic tam więcej prócz dwóch lodówek nie weszło. Ale przyszła okazja i pomalowałyśmy ściany na żółto i wali po ślepiach, że hej. Ale ładnie jest, że hej hej. Maja "opkleiła" lodówkę swoimi magnesikami z literkami i lodówka się zadomowiła.

Dziwnie jest. Cała zawartość naszej małej lodówki gdzieś się zgubiła i wygląda jak lodówka bisnesswoma- tylko krem pod oczy. I japko.




...Comet. Taki sklep. /kręci główką z niedowierzaniem/

A potem Amazon. Ponieważ prawie nie siedzę na komputerze z racji posiadania największego wynalazku ludzkości od czasów druku, nie mam dostępu do swoje skrzynki mailowej w tradycyjny sposób czyli nie czytam spamu. Raz siadłam więc i znalazłam maila sprzed tygodnia w którym Amazon oświadcza, że ponieważ nie otrzymał mojego zepsutego Kindla, obciązył moje konto sumą 133 funtów tak jakbym kupiła sobie nowego.

WRRRR! Za telefon !!!


Pani szukała 40 minut i znalazła. Przeprosiła, obiecała, dokleiła mi na czoło kupon na 10 funtów w ramach przeprosin. Pieniądze oficjalnie odesłała. 2-3 dni robocze. Nie dogadali się z Yodelem i nie zauważyli, że dostali przesyłkę prawie dwa miesiące temu.

Pojechaliśmy tego samego dnia na zakupy na cały tydzień.... i przy kasie odrzuciło naszą transakcję. Ja do bankomatu ana koncie jakieś marne resztki! Matko!! Udało się złożyć do kupy potrzebną sumę przez jeżdżenie po mieście od banku do banku, opróżniając konta e-oszczędnościowe...

Wracam, zaglądam w konto a tam Amazon się rządzi i jak się okazuje- wział sobie z naszego konta aż 280 funtów!! Za dwa "niezwrócone" Kindle plus opłaty manupulacyjne...


Oni mają szczęście, że pora dnia była nie ta i weekend w toku. Oooo Matko Przenajświętsza!
Napisałam sążnistego lista-maila a jutro mam zamiar tak skupić swoje siły metapsychiczne, że przez linię telefoniczną postawię im biurka na głowie. Będą latać kubeczki i zdjęcia dzieci, kubełki na papiery i zszywacze!!! Carrie przy mnie to pensjonariuszka.


Cała Wielka Brytania. Nikt się nie martwi, wszystko powolutku, wkurwiająco i zawsze jest czas na herbatkę z mleczkiem.


8 komentarzy:

  1. oj znam to, ja obecnie prowadzę pertraktacje z ubezpieczycielem auta, że nie chcę ubezpieczenia za 700 funtów bo znalazłam za 300. a oni mi proponują jeszcze jakieś dodatkowe cover za jedyne 39.99... albo ci z BT też mnie dobijają - w ogóle to przestałam telefon przez nich odbierać - własnego telefonu się boję...

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie... no kurwa mać (ups sorry). Te "Angliki" tak już mają... Jak wprowadzaliśmy się do naszej chałupki, kupowaliśmy sprzęt piorąco-gotująco-konserwująco-mrożący i tak... na pralkę czekaliśmy 18dni, prałam u mojej Sis, na kuchenkę elektryczną (tą co chciałam) w każdym sklepie dni wahały się pomiędzy 30-45dni, więc pytałam o gazową, ale ta do flatów ze specjalnym zabezpieczeniem kosztują jeszcze raz tyle. No więc wzięliśmy taką co nam się średnio podobała i bały za 2 dni. Lodówką mnie dobili... 55 dni, dobrze, że była zima i jedzenie trzymaliśmy na balkonie w pojemnikach.
    Poza tym git, ja też tego nie rozumiem, że nie potrafią się określić kiedy będą. Teraz czekam na zmywarkę, poślizg terminu jest już 3 dniowy, tłumaczą, że mają problem z transportem, ale jak za 3 dni ich nie będzie to nie ręczę. Bank pobrał mi wcześniej (3 dni przed czasem) opłatę za mieszkanie i przekroczyłam limit, a 10 przecież jest dzisiaj do cholery, a oni pobrali mi w piątek. konta nie sprawdzałam, bo nie mam zwyczaju tego robić. Poleciałam do banku, a oni już mi 125Ł naliczyli kary za przekroczenie plus 25Ł za każdy dzień, no to wkurw mnie wziął, ale anulowali, cofnęli, przeprosili, ale skargę złożyłam pisemną, bo słowna nie działała.
    Wkurwiona od poniedziałku. Detaksacja.

    OdpowiedzUsuń
  3. Skojarzenie z Egiptem mam - tam też wszystko odbywa się powoli i bez stresu, a jak się nie odbędzie, to też noł problem maj friends, bjutiful łeder, rajt? Bjutiful, soł lec goł end smołk sam szisza! :D

    Tyle, że w UK to chyba można dochodzić swoich praw, składać reklamacje i po długich bojach wreszcie dopiąć swego, a w Egipcie? W oczy Ci sypną piachem i wyklną po swojemu, bo przecież łeder taka bjutiful, a głupia Polka się wkurwia, bo wycieczka była okrojona... :D

    Ech, życie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tydz temu w niedziele stluczka 6 aut holowanie 140f wyzygalam robilam zakupy na ebay sciagneli kase po 2 tyg zeszla platnosc za prad za orange za ubezpieczenie i po co sciagac 10 dzis jak mozna bylo to 3 dni wczesniej sobota rano list barclays obciaz moje konto kara 8 f bo przekroczylam debet i w ogole jak sobie nie radze z wydatkami to oni mi pomoga rece mi opadly przlalam kase z konta malza i dalej jestem taka wkurwiona ze hu... wlasnie sie dowiedziaam ze od postronnych znajomych ze moze ubezpieczenie mi kasy nie wypalcic bo mialam auto na gaz szok czego ludzie nie wymysla i znowu wkurwienie na maxa
    sofe piekna chcialam ale czekac trzeba bylo 6 tyg wiec mam mniej piekna tak jak byla dostepna od reki 2 tyg czekania lodowka mala bo wikszej nie bylo akurat inne wieksze byly owszem ale ja nie bylam wyplacalna piecyk kupilam od reki ale na podlaczenie czekalam tyl 2 tyg a zreszta wszedzie czekam i powinnam sie przyzwyczaic to jakos nie moge....
    ach jestem wyrodna matka zapomnialam odrobic z dzieciem moim malym homworka cyferke 3 i literke S i dostalam opieprz w szkole na pismie szok kurna szok

    OdpowiedzUsuń
  5. jestemsliczna- z BT nie gadam, British Gas ma u mnie bana, również z AOLem. Własnego teelfonu bałam się 2 lata. Nadal nie odbieramy domowego, służy linia do internetu. Masz sprawę, wysyłasz list.

    deatkscja- tak nam kiedyś wzięli rate za dom, tuż przed bank holidayem, czyli dwa razy w ciągu jednej wypłaty. Ale byłam wkurwiona! A ile razy brali 2-3 dni przed terminem nie zliczę. Był czas kiedy WSZYSTKO płaciłam recznie bo nie byłam w stanie kontrolować stanu konta...

    Kasia- i to własnie bardziej wkurwia, bo pacana w turbanie po mordzie nie strzele choć mogę a idiote przy biurku nawet nie sięgnę bo się blokują w tych swoich biurach i tylko odbieraja telefony i nic nie wiedzą, choć poprzednią awanturę mają zapisaną w systemie...

    smiszkat- co nie ONI mogą ale ja tobie siuę przytrafi, skrzynka pluje listami z grozbami. Mam taki własnie na stole, firma AOL nie poinformowała swojej firmy ściagajaćej że nam anulowała 500f rachunku za telefon a oni piszą: "Jestesmy bardzo zdziwieni, ze nie zareagowaliscie na nasze proby dogodnego rozliczenia rachunku..."

    Srał ich pies. Jak mają burdel. kiedyś powiedziałam BGazowi że maja burdel to sie pani obraziła a jak sie zapytałam jakim cudem w 3 dni z rachunku na 700funtów za gaz zrobiło się 1400????? to się zamknęła.

    OdpowiedzUsuń
  6. ojej ojej, normalnie co to sie tu dzieje! A ja zawsze powtarzam mezowi jak sie wscieka na jakas nowa rewelacje zeby cierpliwy byl o nerwow szkoda...teraz to mu dam poczytac posta i komenty, sie chlop uspokoi...
    Chcialam napisac cos na argos i potem na amazona, ale jak sie tak zastanowic, to moze lepiej przemilcze te swoje madrosci... poczekam , az pyl opadnie....ale swoja droga to az nie moge uwierzyc, ze mieszkamy w tym samym kraju!
    Amazon sie nie popisal faktycznie, bo to przzeciez mieli Ci Kokain NAGRODE dac za wklad wlasny w rozwoj , a oni tak pod gorke? Fuj nieladnie... I zeby nie bylo, ze mam kolorowo- czekam na kase z reklamacji, tylko ,ze przy kwotach i sytuacjach jakie podajecie to ta moja reklamacja to pikus jest...
    Aaaa i ja tez sie boje telefonu domowego, toz normalnie same hieny dzwonia...

    OdpowiedzUsuń
  7. No a mnie intryguje jak rozwiązała się sprawa z amazonem?

    OdpowiedzUsuń
  8. Czekamy właśnie na zwrot na konto. Plus przeprosiny. :/

    OdpowiedzUsuń