sobota, 17 września 2011

...You have a right to remain silent.....

Ale miałam dzisiaj przygodę! Choć w sumie przygodę mieli oni a ja tylko współuczestniczyłam w skutkach...

15 minut przed końcem zmiany zawołali mnie z kas do recepcji bo ktoś potrzebował tłumaczenia z polskiego na nasze. W recepcji a właściwie w pokoju przesłuchań siedziała para Polaków a na korytarzu radziła grupa managerów. Wyjaśnili mi, że chcieli zrobić zakupy na ponad 70 funtów płacąc kuponami TESCO na nie swoje nazwisko. Poproszono mnie o przetłumaczenie ska je wzięli. Weszłam i poznałam parę która dość często robi zakupy w weekend i w sumie, jest dość przyjemna w obyciu, co odróżnia ich od większości Polaków w Miasteczku. Spytałam skąd je mają i dowiedziałam się, że znaleźli kopertę  na ulicy w mieście i skoro zawierała kupony na duża sumę postanowili je zrealizować. Że nie wiedzieli, że kupony mają nazwisko i są przypisane do konkretnych właścicieli i ze nie wiedzieli, że nie wolno ich używać nikomu innemu.

Okazało się, że kupony pochodzą od ... 7 rożnych klientów a najstarsze z zeszłego Bożego Narodzenia. O ile ktoś nie ukradł kuponów, nie wsadził ich razem do koperty i nie zgubił w mieście, żeby mogła znaleźć je rzeczona para, sprawa zaczęła śmierdzieć. Manager ochrony postanowił wezwać Policję. Polka bardzo się przejęła, na zewnątrz Tesco stał syn i matka, nie widzieli co się z nii stało a nie wolno jej było nigdzie zadzwonić. Ja potulnie tłumaczyłam i wzbraniałam się przekazywać o czym dokładnie mówią managerowie bo wyglądało na to, że wzięli sprawę na bardzo poważnie i na rozmowie z oficerem Policji się nie skończy. Próbowali zlokalizować klientów z kuponów na podstawie numerów kart ale na próżno. W tym czasie przyjechał po mnie Suseł a już minęła ponad godzina od końca mojej zmiany, więc dostałam wózek pełen własnych, zapłaconych dzieci i chciał nie chciał, musiałam zaturlać koszyk z Dzieciusiami, chlebem i TikTakami na zaplecze, pod pokój przesłuchań. Maja się przejęła obecnością mnóstwa panów w krawatach, przestraszyła się ale szybko zajęła się wrzucaniem YikYaków do pustych szafek pracowniczych, którym ktoś ukręcił drzwiczki ale Gabi postanowił obserwować pracę Policji z bliska i zażądał włączenia do sprawy.

Policja wysłuchała wszystkiego co miałam do przekazania jeszcze raz, spisałam dane osobowe i zaczęli zastanawiać się skąd zaledwie miesiąc po najnowszej edycji kuponów, Polacy mają na koncie ponad 3600 punkótw. To oznaczało, że w niecałe 4 tygodnie wydali w Tesco ponad 1700 funtów. Również koperta nagle zrobiła się szara, choć na początku wspominali coś o kopercie TESCO (czyli biało-czerwono-niebieskiej). Musiałam więc powiedzieć o zmianie ważnego szczegółu. W tym czasie, wchodząc z Gabim na ramieniu do pokoju przesłuchań, pytali się jakie są postanowienia i co teraz nimi będzie, czy mogą zadzwonić, skąd mogli wiedzieć, że będą mieli takie problemy... Nie powiedziałam, że Policja właśnie ustala formułę zarzutów i zaraz będzie aresztowanie!

W końcu młody Oficer, jego dowódca i młoda policjantka ustalili, że bez wątpienia jest to próba wyłudzenia, zagarnięcie mienia TESCO, pozbawienie 7 osób "elementu wartościowego"  oraz używanie nie swojej tożsamości w celu zdobycia korzyści finansowych.

Weszliśmy, Oficer zdanie po zdaniu odczytał im ich prawa a ja musiałam tłumaczyć. Polka zaczęła płakać, pytać o konsekwencje, Oficer stwierdził, że to co prawda nie jest największe przestępstwo świata ale sprawa trafi bez wątpienia do sądu. Jeszcze większy płacz. Zabrali ich osobno, nie pozwolili skontaktować się z synem i matką na parkingu.

/-Czy to są ich dzieci?
-Nie! To moje! Własność prywatna...Zapłacone!/

Dowódca został jeszcze spisując szczegóły i wtedy manager ochrony powiedział,że to trzeci taki przypadek w tym miesiącu. Polacy przynoszą do TESCO kupony obce, angielskie nazwiska i próbują robić zakupy. Myśleli, że szajka została rozbita bo okazało się, że koleżanka ostatnio zatrzymanych pracuje w DHLu i przechwytuje kupony zanim jeszcze trafią na pocztę a potem sprzedaje znajomym po dychaczu.

Jak się okazało- nie.

Znam się na ludziach, wiele razy miałam podobną sytuację, że byłam świadkiem pośrednim lub bezpośrednim kradzieży czy próby oszustwa i zawsze wiedziałam, czy osoba była winna czy nie. Po tonie głosu, spojrzeniach, ruchach rąk. Ale w tym przypadku... jeśli kłamali, choć wygląda na to, że jednak tak, to była to najbardziej wiarygodna para złodziei jaką w życiu widziałam.

Podejrzewam, że dostali kupony od jakichś znajomków i naprawdę nie zdawali sobie sprawy z tego co się stanie jeśli użyją ich razem ze swoją kartą. System na kasie natychmiast poinformował o niezgodności i klops. Zaufali komuś, uznali okazję z opłacalną i odjechali spod TESCO w towarzystwie policjantów. Tyle, że nie w kajdankach.




/Gabi na to wszystko nasmarkał a Mai się nudziło...
-Mamoooo...
-Poczekaj Kochanie, Mama tu bierze udział w aresztowaniu i zna regułkę bo oglądała za dużo telewizji w młodości!

Maya przeżyła trzęsienie ziemi zanim jeszcze się urodziła, trzy przeprowadzki i widziała aresztowanie w wieku trzech lat. Co dalej?/

5 komentarzy:

  1. Tak , Polak potrafi :) , a tak na poważnie pewnie trudno ocenić czy kłamali . Pewne że będą mieli kłopoty i nauczkę .

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak zgadzam sie Polak potrafi:)Małż ma 2 znajomych co potrafią dużo bardzo dużo niczego sie nie boją sa wyluzowni mają wszystko gdzieś jeszcze sie nie na nacieli...
    Trzeba być też mądrym Polakiem i pomyślec racjonalnie a nie ładować sie w kłopoty bez rozumu :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, kolejny raz ktos pokazal, na co Polakow stac. Niektorych. "Twoi" byli albo cwani, albo glupi i zasluguja na kare.

    OdpowiedzUsuń
  4. kokain via BlackBerry18 września 2011 21:04

    Ale mimo wszystko podziwiam security i policjantow xza zimna krew i umiejetnosc oddzielenia się emocjonalnego od sprawy. Nie chodzi o to że nie umien podejsc do sprawy bez podswiadomego oceniania czy uznawanoia oso y za winna ale o to że zenada, wstyd i strach przeplywaja automatycznie na mnie i najchetniej bbym o wszystkim zapomniala, otarla lzy i kazala zejsc z oczu.
    I znowu- zyjemy w swiecie w ktorym sztuczne tworzenei ograniczen, zasad wartosci opartych na dobrach materialnych i pieniadzach powoduje że ludzie ulegaja roznym koszmarnym i absurdalnym popkusom lub wpadaja w matnie tworzone przez instytucje... Bo ktos powiedzial że kawalek niebieskiego papierka reprezentuje potencjal nabywczy i za jego pomoca mozna zdobyc cos co poprawi nasze samopoczucie i dowartosciuje nas w naszych wlasnych oczach.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak , mieć coś lub niemieć :) o to jest pytanie . Od czegoś trzeba zacząć , jedni zaczynają od zjedzenia czegoś i nie zapłacenia ( sam widziałem ) a inni już w wieku 10 lat zrywają łańcuszki z szyi jadąc na rowerze ( też widziałem ) . Wszystko jest naganne co robi krzywdę innym , nie ważne czy sklep jest osoby prywatnej czy koncernu . Sklep ma straty więc i załoga może ucierpieć . Trzeba to tępić i nie żałować złodziei . W Polsce są tak bezczelni że potrafią pobić zatrzymującego ich ochroniarza ( widziałem ) . Kokain , nie przejmuj się za innych jak nie są tego warci .

    OdpowiedzUsuń